W lipcu 2016 członek Food Think Tank, filmowiec Marcin Wokan, zaprezentował swój film dokumentalny „Korzeń”. Film był artystyczną opowieścią o naszej pracy i ideologii. Równolegle do premiery kolektyw Food Think Tank rozpoczął pracę nad nowym dużym projektem o tym samy tytule. Co było jego istotą? Nasze korzenie, dziedzictwo. Wszyscy uznaliśmy za oczywiste, że przeszłość jest tym co nas ukształtowało oraz że, czy nam się to podoba czy nie, pozostajemy pod silnym wpływem naszych systemów rodzinnych. Wiele aspektów naszego zachowania jest podświadomie determinowanych przez proces wychowania. Mnóstwo naszych reakcji wynika z wzorca „wgranego” nam w „jądro systemu” przez przodków. Niektóre z nich są pomocne i przydatne w życiu, niektóre wpływają na nas destruktywnie. Jedyną metodą zamienienia nieświadomych reakcji w świadome działanie jest rozpoznanie mechanizmów tych reakcji. Uznaliśmy że najlepszą metodą będzie przestudiowanie własnej historii dla lepszego jej zrozumienia. Proces ten stał się istotą projektu.
Praca nad “Korzeniem” zajęła prawie rok. Ponownie spotykaliśmy się raz w tygodniu. Zadaniem członków było przestudiowanie historii rodzinnych i dotarcie do rejonów pochodzenia. Korzenie objęły całą Polskę i okoliczne kraje, co jest dość typowe dla Wrocławia – miasta repatriantów. Każdy z kucharzy miał podczas poszukiwań historycznych znaleźć cechę charakterystyczną dla własnego pochodzenia, która mogłaby się stać punktem wyjścia dla przepisu na potrawę. Niektóre przepisy były więc oparte o wspomnienia dań serwowanych przez dziadków. Równolegle studenci Akademii Sztuk Pięknych im. Eugeniusza Gepperta we Wrocławiu prowadzili poszukiwania materiałów, form i technik wykonania zastawy stołowej, która odpowiadałaby potrzebom kucharzy. Niektóre z naczyń nawiązywały do historii rodzinnych (jak szklane talerze pokryte krakelurą pęknięć, przypominającą lody Syberii), inne – do specyfiki regionu (jak czarne talerze wykonane z wypieczonej soli zmieszanej z sokiem z buraka, naśladujące górnośląski węgiel). Podczas pracy nad projektem nagrano również wywiady z wszystkimi uczestnikami procesu oraz nakręcono sporo materiału filmowego, który zostanie użyty w kolejnym filmie dokumentalnym.
Ważną częścią prac nad projektem było stworzenie scenariusza finałowej uczty. Wszyscy zgodnie uznali, że najlepszym miejscem na bankiet byłby stary budynek otoczony przyrodą. Szczęśliwie jeden z naszych sympatyków kupił w Karkonoszach prawie dwustuletni kamienny dom w małej miejscowości, zaraz przy lesie. Jedna z jego części – stara obora – uległa spaleniu. Pożar przetrwały jedynie żeliwne słupy wspierające konstrukcję dachu, kilka drewnianych belek oraz większa część ścian zewnętrznych, wykonanych tradycyjną techniką kamieni lepionych gliną. Bez długich dyskusji uznano to miejsce za idealne.
Nawiązując do klimatu miejsca oraz idei głównej projektu, zgodnie uznano, że jedzenie powinno być przygotowane starodawnymi metodami. Członkowie kolektywu zbudowali więc przy użyciu kamieni, cegieł, gałęzi i starej stalowej beczki pięć pieców oraz wędzarnię. W centrum obory wkopano beczkę – serce wędzarni i centrum energetyczne wydarzenia. Podziemny system rur (starych rynien) doprowadzał do beczki powietrze i odprowadzał dym do wędzarni. Jednocześnie z bloczków gazobetonowych wykonane zostały sztuczne głazy pełniące rolę stołów. Ustawiono je dookoła centralnego paleniska. Za siedziska służyły pieńki, klepisko zaś pokryto „dywanem” z niezliczonej ilości szyszek zebranych w pobliskim lesie. Tymczasowy dach zrobiono z żagli, tworząc klimat wielkiego namiotu.
Zdecydowano się także wykorzystać ciepło z centralnego paleniska do ogrzania gości. W tym celu wykonano prostą pętlę grzewczą z miedzianą rurą okalającą zwojami stalową beczkę, w której palił się ogień. Ogrzana w ten sposób woda płynęła podziemną rurą wokół „kamiennego kręgu” stołów, przechodząc przez ceramiczne pustaki wystające pomiędzy niskimi siedziskami. Główną ideą pomysłu było, aby przy próbie ogrzania się ręce sąsiadujących ze sobą osób mogły spotkać się na „grzejnikach”. Tego rodzaju przyjazny gest mógł skracać dystans między ludźmi, którzy się nie znają.
Finał był całodniowym wydarzeniem. Goście przybyli autobusem na miejsce i po krótkim powitaniu ze śniadaniem zostali zabrani przez animatorów na wycieczkę do lasu, gdzie poprowadzono z nimi ćwiczenia relaksacyjne. Po wycieczce w zaimprowizowanej sali kinowej wyświetlony został film „Korzeń”. Zaraz po projekcji rozpoczęło się przyjęcie. Podobnie jak przy poprzednich projektach, było to unikatowe wydarzenie. Smaki, dym z pieców, muzyka, zastawa stołowa, otoczenie, opowieści członków FTT o procesie i historiach rodzinnych – wszystkie te elementy składały się na jedno wydarzenie, dzięki któremu każdy z uczestników mógł przeżyć szeroki wachlarz doznań.